Wczorajsze popołudnie, dżdżyste, wietrzne, z perspektywą meczu reprezentacji piłki nożnej, zbliżającego się również huraganu Xawery – / gdzie te czasy, gdy w takich sytuacjach, okrutnym zjawiskom – nadawano piękne imiona kobiet?/ – nadciągającego z zachodu – to wszystko nie wróżyło wielkiej frekwencji podczas prezentacji mojej twórczości w Domu Kultury „NA SKARPIE”, której rozpoczęcie, ustalono na godzinę 17- tą. Nikt nie jest w stanie przewidzieć boskich wyroków w aspekcie pogody. Mając do czynienia z poezją, która uszlachetnia, opromienia, czyni nas pięknymi – stwierdzenia powyższe, swój sens znajdują. Zanim Słowo zaistnieje na deskach sceny, zapada wyrok – odległy od zbuntowanej aury. Dowodem na to – pogoda ducha. Termin mojej prezentacji – zapisany słońcem, miłością w ostatnich dniach lata, odnalazł się w pierwszych dniach sentymentalną, łzawą, pochmurną jesienią, jednocześnie – euforią słońca na nieboskłonie narodzin mojej wnuczki – Kornelii.
Piękno świata – tajemnicą jutra odkrywane. /Z. D./
Ku mojemu zadowoleniu, sala w Domu Kultury – NA SKARPIE – zapełniła się miłośnikami wierszy. W totalnym zainteresowaniu – w absolutnym skupieniu, miłośnicy poezji wysłuchali recytacji moich utworów przywołanych z pięciu moich książek poetyckich.
Poetycko dowartościowani, wzbogaceni wspaniałą muzyką płynącą spod klawiszy, w zasłuchaniu – przeżywali spotkanie Słowem sygnowane.
Ucztę SŁOWA – zakończyła dyskusja nad wierszami i przytulanie strof utworów, które w pamięć słuchaczy zapadły.
Wyrażano opinię: „BYŁO PIĘKNIE, NASTROJOWO, CZĘSTO JESIENNIE i pytano : – Kiedy będziemy mieli przyjemność usłyszeć ponownie Pana wiersze ?
Odpowiadałem – /ciut urzędowo/ – Zależy to od dyrektora… Pan – Leopold Twardowski, jak mi wiadomo, darzy moją twórczość sympatią.
W tej sytuacji – pozostaje nadzieja na następne spotkanie.
Wielki aplauz, spontaniczna reakcja, miała miejsce po recytacji wiersza – „MATKA”– opublikowanego w książce ŁZA POMARAŃCZY, wydanej w roku 2004. Być może – jako autor tych wierszy, człowiek, któremu nie są obce tajniki wiedzy psychologicznej, wrażliwość po utracie najważniejszej, najbliższej osoby – matki rodzicielki, historia wierszem zapisana, została odkryta na nowo, z nową siłą, w mojej recytacji i reakcji odbiorców wczorajszego spotkania. Rozbudziła i spotęgowała wspomnienia. Spowodowała powrót to tego, co najważniejsze – przywołanie pamięci o Tej, która zawsze stać będzie na piedestale życia poczęcia.. Wiersz ten, poddając się wzruszeniu, przywołam również odbiorcom mojej poezji, błądzących w internetowych zakamarkach.
Jednocześnie – jestem głęboko przekonany, iż matka moja – śp. Zofia, w niebiańskich obłokach bezkresu szczęśliwości, utwór ten przyjmie jak modlitwę syna, który zawsze przy niej, na zawsze – pamiętaniem.
MATKA
Serce szczerozłote…
Miłość bezgraniczną
dobrocią wypełnioną po kres istnienia
różową barwę jabłka na Twej dłoni
ocalić pragnę
– od zapomnienia
Kosmyk włosów
tkany z mlecznej mgły
po jednej łzie z radości i smutku
w szufladzie pamięci schowałem
Zaglądać tam będę wspomnieniem…
Po cichutku
Tam
– życie moje całe
Pełen nadziei, że w przyszłości dojdzie do następnego spotkania w D.K. – NA SKARPIE , dziękuję Dyrekcji D.K., dziękuję sympatycznie Barbarze Tylman, koleżance po piórze związanej miejscem zamieszkania i swoją aktywną, literacką działalnością z RATAJAMI .
P.S.
Korzystając z okazji, zapraszam do Kawiarni Artystycznej – POEMACAFE – Poznań, ul. Langiewicza 2, w dniu 19. 10. 2017r.na godz. 18. 30, aby przeżywać liryczne strofy wierszy, w ramach promocji mojej nowej książki poetyckiej – TAK DALEKO, ZA KRÓTKO”.
Wstęp wolny.
Okolicznościowe zaproszenia, wręczane będą przy wejściu.
Pamiątkowy plakat dla zainteresowanych tym zdarzeniem – 5 zł.
Książki do nabycia w cenie 15 zł.
Dedykacje – gratis.
Pozdrawia wszystkich, którzy trwają po mojej stronie wiersza – Zygmunt.