Tyle miałem pisać o sprawach, które zaistniały w pierwszych dniach stycznia. Tak wiele się wydarzyło. To co dotknęło mnie dzisiejszego ranka – przekreśliło moje plany.
Wiadomość o śmierci poety, przyjaciela – Tadeusza Stirmera, wstrząsnęła mną do głębi.
Nagłe odejście poety w sile wieku, pełnego energii, tryskającego optymizmem postrzegania swego kolejnego wiersza, który jak twierdził znowu „wyszedł z bebechów – bo tylko taka twórczość jest autentyczna„; to bolesne, na wskroś tragiczne zaskoczenie.
Ze łzą w oku wracam do Jego SMS-a, z noworocznymi życzeniami :
„Drogi Zygmuncie!
W nowym – 2014 , życzę Ci zdrowia. Talent sobie poradzi.
Najlepszego!”
Ja – w miarę zdrowy, Jego nie ma już wśród żywych.
Moje życzenia – zdrowia dla Tadeusza, pozostaną białą kartą, na której kolejny wiersz przyjaciela – już się nie pojawi.
Poetę – żegnam swoim wierszem.
Może gdzieś w zaświatach przeczyta go i powie : Zygmunt – to jest dobre! Dla mojego ucha, będzie to najpiękniejsza muzyka, gdyż poeta należał do grona wymagających – /może nawet surowych/ – krytyków literackich.
RADOŚĆ BIELI
W CZERŃ SMUTKU
/śp.Tadeuszowi Stirmerowi/
Styczeń…
Bez szacunku dla zimy
mokrymi stopami
w drugą połowę istnienia
Szarość dni
Czerń nocy
Smutek szaro-czarnego ogrodu
zagląda przez okna
puka w szyby
błaganiem o suchy kąt
dla spłakanych drzew
Wczesnym rankiem
przez uchylone drzwi
wszechobecną bielą śniegu
weszła śmierć
Tego nie było w prognozach
Tadeuszu Stirmer!
Pozostaniesz w pamięci, na zawsze!