TWÓJ SEN
Moje powieki
bezsnem uniesione
Suknia nocy
księżycem prasowana
Nagość twego ciała
za woalem złota gwiazd
Usta rozchylone
krzykiem rozkoszy
zachodem słońca pożegnanym
Róż policzków świtu
w sen
– tobą spóźniony
TWÓJ SEN
Moje powieki
bezsnem uniesione
Suknia nocy
księżycem prasowana
Nagość twego ciała
za woalem złota gwiazd
Usta rozchylone
krzykiem rozkoszy
zachodem słońca pożegnanym
Róż policzków świtu
w sen
– tobą spóźniony
DESPERACJA
LIMERYKIEM ODNOTOWANA
Pies Azor we wsi – Dobry Brat,
opieką darzył sołtysowy sad.
W nagrodę – goła kość do obgryzienia.
Głodny, chudy, nie rzucał już cienia.
Jabłek nie ruszył… Sołtysa zjadł.
SŁOWA WYGASŁE
Nauczyłaś mnie mówić
Pierwsze słowa
Zdania pierwsze…
Milczenia
nauczyłem się sam
gdy wrzawa lawą bezsensu
na kocich łbach ulicy zastygła
a moje słowa z rąk wypadły
— wierszem popłynęły
TWOJE CIEPŁO
Rok
Nowy…
Raczkuje
po śnieżnym dywanie
W styczniu
zawsze mam zimne ręce
Bielą twych ud ogrzane
płoną wiosennym uniesieniem
Zielenią
– posiwiałą
PRZEMINĘŁO
Z DESZCZEM
Powietrze takie lekkie
kolorami twej sukienki zwiewne
Słońce przed zmierzchem
różowością horyzontu roztańczone
Wiatr za woalem różu policzków
– pąsów pierwszego pocałunku
To było wczoraj /?/
— Wtedy krople deszczu spływały
w trzepot serc
Roztańczonych
ZA ZDROWIE PRZEMIJANIA
Zegar życia…
Ulotność sekundami znaczona
Pytania mądrością płynące
Odpowiedzi filozofią nijakie
Radość
w kieliszku szampana przyczajona
Smutek
wśród fusów czarnej kawy
dopitej spełnieniem
Kolejność pomylona /?/
Dociekania
w zwariowanym kręgu myśli pogubionych
Życie
toastem noworocznym w skrzynce zegara
na wahadle nadziei do granic wychylone
Tik – radość
Tak – smutek
Kolejności pomylić nie sposób
Na stypie – czarna kawa
Szampana – nie podano
OBIETNICA
Prawda
zdarza się często
Kłamstwo
od czasu do czasu
Narodziny – prawda
Śmierć – prawdy połowa
Miałaś powiedzieć
jak tam jest – po drugiej stronie
ZIMA NA ŁAWECZCE W „BOTANIKU”
Tak się złożyło, że kolejny mój wpis zamieszczany w kategorii „OGÓLNA”, dotyczy – /tak jak poprzedni/- zagadnień związanych z ŁAWECZKĄ LITERACKĄ; pierwszym w roku 2017 spotkaniem ludzi pióra i miłośników poezji, którzy w ubiegłą niedzielę prezentowali utwory dotykające tematyki – „ZIMA” lub wsłuchiwali się w strofy płynące w pięknej sali botanicznego pawilonu. Prawdziwie zimowa sceneria Ogrodu Botanicznego, niosła dodatkowy asumpt przeżywania. Rośliny ubrane w śnieżne szaty, zieleń w białych welonach i cisza bielą błądząca po alejkach parku. Na ławeczce znalazło się miejsce dla licznego grona poetów, słuchaczy, uczniów Szkoły Muzycznej /flet, puzon, saksofon, wiolonczela/ – którzy wirtuozerią wykonania utworów, potęgowali piękno słów poezją niesionych.
Laudację skierowaną do Dyrekcji Ogrodu Botanicznego i Mari Magdaleny Pocgaj – autorki projektu, wygłosił prezes poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich – Paweł Kuszczyński.
Moja laudacja zdecydowanie krótsza, powstała w czasie jazdy tramwajem linii nr 17, na „ławeczkowe” spotkanie z przystanku Rondo Śródka – na Ogrody i przeznaczona była dla Marii Magdaleny. Wygłosiłem ją na wstępie prezentacji moich zimowych wierszy, wywołując zaróżowienie policzków, skromnej jak zawsze poetki. Oto ten krótki wiersz:
MARIO MAGDALENO
Przybyłem z dalekiej wsi
do Ciebie – BOTANICZNA PANNO
by len Twoich włosów
posypać śnieżnych płatków manną
Kolejne „ławeczkowe” spotkanie poświęcone twórczości związanej z MIŁOŚCIĄ – 19 lutego o godzinie 16 – tej.
OJ! BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!
WIECZNOŚĆ
TWOJEJ OBECNOŚCI
/Śp. Zofii – matce/
W zakamarkach myśli
bielą twych włosów nasyconych
– spojrzenia
kromkom wiersza przywołane
– słowa
w kajdanach życiowych mądrości
– sny
magią północy strącone
w przepaść pamiętania
– ciepło dłoni na policzku
błogosławieństwem przebudzenia
W zaciśniętej pięści
– serca kołatanie
ECHO KOLĘDY
Gwiazda betlejemska zgasła…
Bombki zasnęły w kartonach
Zziębnięta kolęda okryta brudnym śniegiem
błądzi leśnymi duktami
grzeje dłonie zapachem ocalałych świerków
„Oj Maluśki – Maluśki…”
Przypomni się zmartwychwstaniem
Wśród jaj i kiełbas buchnie – Alleluja !
Rękawiczka
na dnie szuflady
mokra od łez