ROZTERKI TEZEUSZA
Labirynt życia…
Mroczne tunele smutku
Korytarze radością świetliste
Błądzisz ciemnością
Oczy słońcem zmrużone…
Noc
Dzień
Sen
Jawa
Nić Ariadny
marzeniami poplątana
ROZTERKI TEZEUSZA
Labirynt życia…
Mroczne tunele smutku
Korytarze radością świetliste
Błądzisz ciemnością
Oczy słońcem zmrużone…
Noc
Dzień
Sen
Jawa
Nić Ariadny
marzeniami poplątana
ZGUBA
Zagubiłem się w wierszu
W metaforze upstrzonej nadzieją
Ty przepadłaś w pieśni
wyuczonej dojrzałością doznań
Odnalazłem cię
bezsensem poszukiwań
igły w stogu siana
WĄTPLIWE TROFEUM
Dwie sroki za ogon…
Pióra w dłoni.
TAKIE CZASY
Gdzie dwóch się bije,
trzeci do walki zagrzewa.
WIELKIE ŁOWY
Usadowiony za stołem wieczoru
podparciem czwartej nogi krzesła inwalidy
alpaki sztućców biegle używając
z talerza porcelany Ćmielów
dzień powszedni zjadam
nie licząc na słodycz deseru…
W perspektywie ulicy ołów spalin autobusu
pospiesznie spóźnionego
pomrukiem żołądka w tonacji archaizmu śniadania
Wgryzam się w niedoskonałość dobrodziejstwa ciszy
Pod parasolem ozonem dziurawym
zjadam tuńczyka złowionego harpunem widelca
w oceanie oleju konserwy
– – falą zakrztuszony
Dzień 14 stycznia 2014 roku, zapisał się w pamięci wielkim żalem po stracie poety – Tadeusza.
Wiersz pt. „PERSPEKTYWA RAJU” – poświęcam twórcy, który tamtej zimy odszedł niespodziewanie, pogrążając nas w głębokim smutku.
PERSPEKTYWA RAJU
Przyjacielu…
Składam pamięć o Tobie
jak wyprasowaną koszulę
Starannie z pietyzmem
wyrafinowanym dyscypliną
modlitwy Twego wiersza
Zagięcia znaczeń
w karnych rzędach wersów
Wszystko na swoim miejscu
według
zasad
reguł
norm
doktryn
pewników
dogmatów
praw naturalnych
w kodeksach zapisanych
– nienaturalnie
Czynność brutalnie estetyczna
podpatrzona
wyuczona
opanowana do perfekcji bólu
długich rękawów
łez guzików
uwięzionych w oczodołach strachu
… przed duszy pognieceniem
POSZUKIWANIA
Niezdecydowaniem zimy
zdecydowanie tęsknię do słoneczników
tańczących w objęciach najgorętszej z gwiazd
Zimy nieśmiałością
wołam ciepły taniec twych dłoni
wiatrem północy wyziębionych
Jutro – w samo południe
ziarnami słonecznika nakarmię ptaki
Odnajdą zagubione rękawiczki
zanim zwiędnie promień słońca
ostatni
– nieśmiałością niezdecydowany
* * *
To że jesteś
nie znaczy że będziesz
Tylko wybranym
dopisze szczęście
* * *
Przemijanie
to ucieczki dni
w objęcia nocy
* * *
Rzeka płynie
Czas upływa
Rwącą rzeką czasu
– przemijasz
PODRÓŻ
Odgadł mnie ktoś zupełnie obcy
Wystarczyło kilka spojrzeń
rozmienionych na bilon zrozumienia
Powiedział
– nie musisz dotrzeć do pętli
Miarowy stukot kół tramwaju
Tak – tak – tak…
OCZEKIWANIE
W BARWACH SPEŁNIENIA
Gdy nadejdzie ten czas
wahadłem wiosny wychylony
zapachem bzu
trelem skowronka
zapomnisz jesienne słoty
mroźne wiatru podmuchy
Wzlecisz euforią narodzin piękna
by w morzu błękitu nieba
nadziei zielenią
utonąć w odmętach czerwieni
– tamtego pocałunku