NAD NIEJEDNĄ MOGIŁĄ
Płoną znicze pamięci
Modlitwa cmentarna
żalem niesiona Panie do Ciebie…
Zabierasz samych dobrych ludzi
Czy wolne miejsca masz już tylko w Niebie/?/
NAD NIEJEDNĄ MOGIŁĄ
Płoną znicze pamięci
Modlitwa cmentarna
żalem niesiona Panie do Ciebie…
Zabierasz samych dobrych ludzi
Czy wolne miejsca masz już tylko w Niebie/?/
TOBĄ
BIJE MOJE SERCE
Biorę Cię Kornelio na ręce…
Dłonią ciepłem maleńką
dotykasz mojej twarzy
Paluszki zanurzasz w siwych włosach
pragnąc odnaleźć gwiazdę złotą
w srebrze szczęścia ukrytą
Twój dotyk błądzi po guzikach koszuli
pod którą serce miłością śpiewa
w rytmie jeszcze mlekiem pachnącego
– narodzenia
LIMERYCZNIE
O ŻYWOCIE MENELA
Kazimierz Dolny – facet z Dolnej Mszany,
bardzo często bywał pijany.
Jaboli wypijał pół beczki,
zasypiał w ramionach parkowej ławeczki…
W południe był znów skacowany.
SCHYŁKIEM LATA
ZMYSŁY POPLĄTANE
Wsłuchać się w oczy
zielenią zastygłe
Wpatrzeć w to
co bezbarwą wyciszone
Prologiem czerwieni
zupełnie dzikiego wina
pajęczyną babiego lata
epilogiem ciepła
złota bezszelestem
– – drzwi jutra otwierać
ostatniego liścia pokorą
To już XIX edycja konkursu poezji ekologicznej. Tym razem temat przewodni jaki zaproponowała Pani Janina Drążek – prezes Stowarzyszenia Ekologicznego w Barcinie, brzmiał: „KAMIEŃ I DRZEWO PAMIĘTA„. Osobiście, w tym roku nie brałem udziału w konkursie, jednak ku mojemu miłemu zaskoczeniu – zostałem zaproszony na galę do pięknego pałacu Lubostroń. Tak więc w dniu 20 bm. o godzinie 15.30 dotarłem do tego urokliwego miejsca i wspólnie z licznym gronem przybyłych gości przeżywaliśmy kolejne akcenty tego wspaniałego, galowego święta poezji i muzyki. Pierwsza nagroda w konkursie, przypadła Magdalenie Cybulskiej z Łodzi. Po wręczeniu nagród i wyróżnień, był czas na prezentację poezji Stefana Garczyńskiego, recytację wierszy z pokonkursowego almanachu do którego wstęp napisał Jakub Kawałek. Wiersze prezentowali uczniowie szkoły podstawowej. Recytacja wypadła pięknie, otworzyła pole do głębokich refleksji, zadumy… Po recytacji – muzyka, pieśni. Zostały przywołane utwory patriotyczne z różnych okresów naszej historii. Za sprawą artystów: Ludmiły Małeckiej i Artura Grudzińskiego, przeżyliśmy wspaniałe chwile wypełnione powrotem tego co ongiś się zdarzyło i zostało zapisane, utrwalone na zawsze słowem i muzyką. Koncert – autentyczna lekcja patriotyzmu. Uczestnicy tego uroczystego spotkania, otrzymali na pamiątkę egzemplarze almanachu, które niewątpliwie zaświadczać będą o miłości do ojczyzny, umiłowaniu przyrody i zawsze przypominać będą o Janinie Drążek, której niespożyte siły i oddanie sprawie zasługują na hymn pochwalny.
* * *
Nie wszystkie słowa rzucone na wiatr,
z wiatrem ulatują.
* * *
Kuj żelazo póki gorące!
Słowo – chłodem rozsądku!
MOJA PRZYGODA W MARKECIE.
To działo się dzisiaj.
Podchodzę do kasy w swarzędzkim Kauflandzie, chcę płacić za zakupiony towar i stwierdzam, że nie mam przy sobie karty płatniczej. W portfelu niecałe 30 zł. żywej gotówki -/w tym przewaga bilonu/, rachunek opiewał jednak na złotych 33. Zwracam się do bardzo uprzejmej kasjerki aby była tak łaskawa i według matematycznego wyliczenia ujęła coś z moich zakupów. Ku mojemu zaskoczeniu, stojący za mną klient, pan o sympatycznym wizerunku zaproponował, że On z własnego portfela brakującą kwotę pokryje, co uczynił uśmiechając się do mnie. Byłem mile zaskoczony. W tej sytuacji, pozostało mi tylko szczere podziękować. Nieznajomy stwierdził, że zdarza mu się wspomagać tych co wyciągają rękę na ulicy, więc dlaczego nie ma pomóc porządnemu człowiekowi, który znalazł się w małym kłopocie. Poczekałem przy wyjściu ze sklepu, jeszcze raz podziękowałem, wręczyłem sympatycznemu Panu swoją wizytówkę licząc na to, że uda mi się zrewanżować – oddać dług swoimi wierszami ze strony internetowej.
W domu w Siekierkach Wielkich, rozważając zaistniałą sytuację, powrócił do mnie dawno temu napisany wiersz, traktujący o tych, którzy na ulicy „zgłaszają się” po papierosa lub monetę.
POZNAŃ TO BRZMI DUMNIE
Idę do pracy.
Jeszcze głowa po nocy się kiwa,
słyszę: szefie, dasz papierosa?
Szefie: dołożysz złociaka do piwa?
Myślę już trzeźwo i jasno.
Dumam jak z tym sobie radzi:
Warszawa, Wrocław, Kraków?
Poznaniacy mogą z dumą głosić:
Mamy miasto szefów i żebraków.
Tak się składa, że ja także najczęściej nie odmawiam. Niechaj nawet ten, na swój sposób proszący, pomyśli sobie: „są jaszcze dobrzy ludzie na świecie”.
Nieznajomemu – jeszcze raz dziękuję /uratowałem marchewki, za którymi przepada mój króliczek Kuba/, mając nadzieję, iż moje wiersze łatwo trafią do Jego dobrego serca i spełnią rolę zadośćuczynienia.
PANACEUM
Na wszystko – dobra kobieta.
W słońcu i w deszczu – podnieta.
Z KWIATKA NA KWIATEK?
Pamięta głód warg, aksamitne ciało…
Tylko jej imię z pamięci uleciało.
ROZPOZNAWALNOŚĆ TWÓRCY
Już kilka pięknych jesiennych dni upłynęło od uroczystego spotkania na którym liczne grono literatów / i nie tylko/ – świętowało 80 rocznicę urodzin poety, krytyka literackiego, aktywnego animatora kultury – Jerzego Grupińskiego. W roku 1998 – /kurcze blade – to już 20 lat !/ – kierował moimi pierwszymi pisarskimi krokami. Raczkująca nieśmiało moja poezja po raz pierwszy przed Panem Jerzym prezentowana -/ wtedy trema moja wielka/- w sytuacji starań dot. przyjęcia mojej skromnej osoby z bagażem kilkunastu wierszy, fraszek, do grona członków Klubu Literackiego C.K.ZAMEK pod Jego rządami – przyniosła pozytywne rozstrzygnięcie.
Abstrahując od wspomnień – pytanie kierowane do Jubilata: Skąd ten młodzieńczy wigor? Sfałszowana metryka? Chirurgia plastyczna? Jak wiemy – w przypadku ingerencji w „psyche”, dziedzina chirurgii mózgu w zakresie jego przeobrażania nie posiada światowego przyzwolenia. Biust, pośladki, kształt nosa to sprawa dozwolonej w wolnym świecie ingerencji w estetykę, poprawę fizjonomii – /często poprawa bywa destrukcyjna/ – sankcjonowana wolnością wyboru, swobodą decydowania o swojej twarzy, biuście, pośladkach i innych częściach ciała pierwotnie naturze przypisanych. Na jubileuszu widzimy mężczyznę pełnego energii, twórczej pasji. Intelekt, błyskotliwość umysłu, fantastyczna pamięć, młodzieńcza werwa – to wszystko składa się na ocenę celującą, wręcz ponadczasową.
W momencie naszego powitania na jubileuszowym spotkaniu, mój mentor uderza w słowa: – Zygmunt, czytałem Twój wiersz publikowany w ostatnio wydanym numerze literackiego miesięcznika – ” Gazeta Kulturalna”. Jest dobry, zauważam jednak, że inaczej przez Ciebie napisany….
Aby przejść do rozpracowania tematu wywołanego przez Jubilata pt. – „Inaczej napisany” – pragnę przywołać opublikowany w tym literackim periodyku wiersz mego autorstwa, dając tym samym szansę na indywidualną oceną sytuacji tym osobom, które znają moją twórczość, czytają moje wiersze publikowane na mojej stronie w internecie, czytają również moje książki poetyckie i tym samym upoważnionych do zabierania głosu w tej bądź co bądź skomplikowanej sprawie. Wszyscy mają prawo polemizować z opinią, która delikatnie sugeruje podjęcie rozważań nad tematyką dotyczącą zagadnienia pt. „Rozpoznawalność poety”. W odniesieniu do twórczości: malarzy, rzeźbiarzy, zagadnienie to generalnie nie nastręcza szczególnych wątpliwości. Przed wydaniem werdyktu w sprawie rozpoznawalności poety, tym samym jego zaszufladkowania – przywołuję mój wiersz opublikowany w Gazecie Kulturalnej, który za sprawą wypowiedzi poety – Jubilata, stał się punktem wyjścia do niniejszych rozważań. Wiersz zaczyna się od mojego motta – /rzadko to czynię/ – które w tym przypadku jawi się płaszczyzną odniesienia, stanowiącą kanwę do powagi tematu literackich dywagacji. To temat zasadniczy, jakże ważny – echem wiersza niesiony. Z uwagi na „inność” mojego wiersza pojawia się pytanie: rozpoznawanie poety jego wierszem – to w odniesieniu do twórcy: dobre, czy złe, budujące czy pachnące sztampą? To za chwilę, teraz mój wiersz:
MOTTO:
Mówić bez ogródek,
to małe piwo.
Ważne by w ogródku znaleźć to,
co żywo refleksją zakwita.
Z.D.
GORĄCZKA
W BIAŁEJ KOMŻY
Ciemność chłodem zastygła
W zimnym oddechu nocy
ciepło kolorów ścian
biel sufitu
czernią zatracone
Wszystkie lęki
zwidy wszystkie
przed okiem ukryte
w czterech kątach mroku
przyczajone
Ucho
łowi dalekie dzwonu bicie
W środku nocy
dzwon na Anioł Pański /?/
Północ w kaftanie bezpieczeństwa
Sądzę, iż sam tytuł oraz przebieg zdarzeń kreślonych dynamiką wiersza jednoznacznie wskazuje na jego przesłanie – delirium tremens. Temat podany nie wprost. Subiektywnie oceniam, że wpleciony do wiersza element sacrum – w sposób bardzo delikatny i poetycko wyważony podkreśla rangę tego ważnego z punktu widzenia socjologii i medycyny /o psychologii jak również psychiatrii nie można w tym przypadku zapominać/- zjawiska, które samo w sobie pozostaje permanentną patologią niosącą szalone zagrożenie w odniesieniu do uzależnionego konsumenta alkoholu, jak również skutków jego zaburzonych relacji z otoczeniem . Ad rem…
Autor wierszy może dotykać wielu tematów. Akcję utworu może osadzać w czasoprzestrzeni zdominowanej wyobraźnią. Retrospekcja, teraźniejszość, kreowanie świata – dar tak bardzo charakterystyczny – dany wyłącznie poetom. Może właśnie to czyni poezję sztuką przeznaczoną wyłącznie dla wąskiego grona odbiorców, elity naznaczonej super wrażliwością? Pozostając zdecydowanym samorodkiem wiersza lirycznego, głosem wnętrza zniewolony, zmuszony podświadomie do stosowania różnych form wyrazu z pominięciem tak typowego dzisiaj „przegadania”, pragnę swoim wierszem przywołać skojarzenia zaskakujące oryginalnością, układające się w melodię, której nutowy zapis brzmi harmonią na pięciolinii przeżywania wiersza. Tylko takie, literackie dokonania z rodowodem autentyczności pozwalają poecie trwać w postanowieniu Swego słowa. W przypadku twórczości gloryfikującej lirykę, której tak mało we współczesnej poezji -/ utracona na rzecz przesytu narracji. Pytanie: Proza to – czy wiersz?/- łatwo wpaść w sidła monotematyki. Tak więc poezja liryczna pozostaje twardym orzechem do zgryzienia. Słyszysz, czujesz piękno liryki? Jeżeli „wiersz” prozą niesiony – czy potrafisz zatkać uszy, zamknąć oczy do czasu pojawienia się metafory, która zaskoczy swym oryginalnym przywołaniem, pozwoli popłynąć w świat poetyki słowa, jego semantycznego drżenia, tajemnicy, obnażając urodę i mądrość wierszem ujarzmioną. „Poezja balsamem dla duszy”… Czy autor wierszy lirycznych, poeta niosący na barkach swego dzieła: miłość, wiarę w drugiego człowieka – tylko ze względu na podejmowaną tematykę może być postrzegany przez pryzmat rozpoznawalności stanowiącej zasadniczy element „zaszufladkowania”? Rzecz tylko na pozór trudna do rozwiązania, gdyż nie ważny jest podejmowany temat lecz sposób, maestria przelania osobistych refleksji, ukazanie własnych emocji postrzegania świata i przekazanie propozycji dla odbiorcy wiersza w kontekście akceptacji lub odrzucenia. Błądzenie po ścieżkach poezji lirycznej nie wyrokuje bowiem monotonii, wręcz przeciwnie daje szalone możliwości ingerencji w wewnętrzny świat człowieka, świat jego doznań, marzeń, tęsknot, pozwala otaczać czytelnika materią dnia codziennego a chłód materii rozgrzać do czerwoności poetyckim przekazem, zdarzeniami, które zaistniały, istnieją, być może pojawią się jutro. Jedno co pozostaje ważne – to dbałość o Słowo, zabieganie o różnorodność tematyczną wierszy, utrzymywanie poetyckiego lotu, który nie może odbywać się ze złamanym skrzydłem. A więc: poziom, mądrość i filozofia decydują o wartości utworu, wpływają na jego przeżywanie, zapamiętanie i ochotę powrotu czytelnika do wierszy, które na dłużej zagościły w sercu i w pamięć zapadły. Tak się składa, że często -/jak w przypadku przytoczonego wyżej wiersza/- podejmuję w swej twórczości tematy, które odbiegają od kanonów stricte lirycznych a dotykają zagadnień socjologicznych, przyrodniczych, metafizycznych, sacrum itd. Czy aura tych wierszy mimo wszystko jawi się liryką? Kwestia indywidualnych ocen odbiorców mojej poezji.
Reasumując – łatwo dochodzę do wniosku, że to całkiem miłe i satysfakcjonujące być rozpoznawalnym, mieć swój styl pisarski. Jednocześnie -/ moim skromnym zdaniem/ – dobrze się dziej , że potrafię zaskoczyć czytelnika słowem wydobytym z innej studni, której żuraw trzepocze dziarsko zdrowymi skrzydłami.
Cóż – Jerzy Grupiński stojąc na szczycie literackiej wrażliwości, literackich osiągnięć, widzi nadlatujące ptaki, które tak jak grzyby -/pamiętam Jego fantastyczny wiersz o grzybach, do bólu satyryczny/ – potrafi nazwać je po imieniu zgodnie z atlasem grzybiarza, w odniesieniu do ptaków – ornitologa. Może właśnie ucieczka z powagi wiersza w satyrę pozwala wydobyć się z szuflady? Może ja, uciekając od totalnej liryki, która jest we mnie zakorzeniona piszę fraszki, aforyzmy, nie stronię również od gloryfikowania utworów zaskakujących swą super zwięzłością – haiku. Najważniejsze by żuraw -/może pegaz ?/ – nie postradał mocy swoich skrzydeł.
Jubilatowi życzę z serca – sto lat – /w kontekście przytoczonej na wstępie prezentacji/. Wiem – sto lat dla Jerzego to zdecydowanie za mało! Życzę także dalszego śledzenia poezji Zygmunt, która swą zmiennością będzie mistrza zaskakiwać a mnie na pewno usatysfakcjonuje!
POWRÓCISZ
POGODNA
Gdy świat deszczem się wypłacze,
wiatru porywy pójdą w zapomnienie,
spojrzę na ciebie zupełnie inaczej,
inaczej odczytam ciała twego drżenie.
Powrócą myśli przebogate słońcem,
subtelnie zdobione ornamentem ciszy.
Szepty popłyną wyznaniem gorące.
Tylko ty je usłyszysz.
– Nikt inny nie usłyszy.