DORASTAJĄC
/CÓRCE/
trwasz przy mnie smukłością postaci
wyniosłym spojrzeniem
skrywanym pod czernionymi rzęsami
w aromacie perfum
wyciągasz długopalce dłonie
po ofiarę dziękczynną za to
że jesteś przy mnie
– miłością
DORASTAJĄC
/CÓRCE/
trwasz przy mnie smukłością postaci
wyniosłym spojrzeniem
skrywanym pod czernionymi rzęsami
w aromacie perfum
wyciągasz długopalce dłonie
po ofiarę dziękczynną za to
że jesteś przy mnie
– miłością
Miniony czwartek w POEMACAFE, zapisał się przeżywaniem wierszy MIROSŁAWY PONCYLIUSZ.
Moim skromnym zdaniem – Mirosława to poetka czasu, autorka utworów, które rzetelnie przystają do rzeczywistości, jednocześnie potrafią wybiegać na spotkanie tego, co dzień jutrzejszy nam przyniesie. Tak więc – dotykamy poezji DZIŚ i JUTRO. Autorka tomiku wierszy pt. „ZDARZYŁO SIĘ” – uzmysławia nam nicość naszej egzystencji; swym wierszem kieruje czytelnika w stronę trwałego zapisu tego, co w naszej pamięci powinno pozostać na zawsze, mimo natłoku zdarzeń, które nas zniewalają. Tomik wydany w języku polskim i niemieckim, niesie swą aurę w świat przeżywania piękna, nie naruszając szarej harmonii doznań. Autorka w sposób niezwykle subtelny przybliża nam to co oczywiste, jednocześnie odległe, dziejące się poza naszą świadomością, porywa nas w świat zdarzeń, które nie zawsze możemy kontrolować, które pozostają w mocy ślepego losu. Nie ma w tej poezji moralizatorstwa. Wiersz istnieje , trwa, pulsuje rytmem serca zapisanym na EKG – enigmatycznym wykresem na bladym papierze. Czy potrafimy go przetworzyć w TRWAŁE PIĘKNO NASZEJ ZAFAJDANEJ EGZYSTENCJI? Tutaj przywołam wiersz Mirosławy pt. „OBCY”:
OBCY
Wrośnięci w swoje miejsce
stoimy na progu uśmiechu
wyrywamy dni
by poczuć zapach
dotknąć
zatrzymać je na chwilę
Nie będzie z tego kwiatów
ani dzwonów
choć przypadkowo spotkani
pytają – Skąd w oczach tyle błękitu
a nam brakuje słów
Błękit, niebieskość – kojarzymy z tęsknotą.I wszystko jasne. Do tęsknoty tak blisko i tak daleko ! Tylko wyrafinowany odbiorca wiersza, z łatwością przełoży strofy w realistyczne ramy codziennego dnia.
Nie brakowało słów po przedstawieniu recenzji Jerzego Beniamina Zimnego, który nie do końca pochlebnie wyrażał się o wierszach zawartych w tomiku – ZDARZYŁO SIĘ. Krytyk zarzucił poetce swego rodzaju naśladownictwo, powielanie tego, co dawno temu, znakomici poeci zdążyli już napisać, ubrać w ramy wiersza. Opinia ta znalazła się w głębokiej sprzeczności z oceną wierszy Mirosławy Poncyliusz, wygłoszonej przez Pawła Kuszczyńskiego i Jerzego Grupińskiego, którzy w ramach dyskusji prezentowali zupełnie odmienne zdanie. Jerzy Grupiński, stwierdził, iż poezja Mirosławy Poncyliusz jest: świadoma, ekspresyjna i samodzielna. Nic dodać – nic ująć. Czytam wiersze z tomiku „Zdarzyło się”. Dochodzę do wniosku, że również mnie – zdarzyło się uciekać przed niewiadomą tego świata, świata nieobliczalnego w swych ponadludzkich, niezrozumiałych -/pierwszym objawem/ – dokonaniach. Każda z tych sytuacji, powoduje lęk, bojaźń, itd… – Piszę to – będący poza sferą synonimów.
ZA RĘKĘ MNIE TRZYMAJ
chodźmy razem
karuzelą ulic
wśród fantomów
w wirujące noce
lepkie dni
mocno trzymaj mnie
– chcę uciec
W różnych sytuacjach życiowych, możemy myśleć o ucieczce. Przed pięknym wierszem – poeta i jego czytelnik na pewno nie ucieknie. Dowodem tego rozważania, pozostaje autorka -” Zdarzyło się” – Mirosława Poncyliusz.
Mirosławie – gratuluję wspaniałego spotkania w PoemaCafe, uświęconego recytacją wierszy z książki poetyckiej.
Tak na marginesie, zupełnie prywatnie: – Następnym razem, recytacje swoich wierszy, powierzaj Zygmuntowi. Zrobię to dla Ciebie zupełnie bezinteresownie i tak jak internauci GODSKITCHEN z kraju i świata, tysiące uczestników tej imprezy organizowanej w Polsce w Hali Stulecia Wrocław – 2 razy, w Arenie Poznań – 2 razy, stwierdzisz: Jeżeli Pan Zygmunt zaistnieje swym głosem – to musi być super, mega super. Twoja poezja Mirko moja droga , zasługuje na to aby ją pięknie wyśpiewać. Może wtedy każde ucho odbiorcy, głosem Twego wiersza, moim głosem zniewolone, czujące tym sam rytm doskonałości – powali słuchacza na kolana. Wtedy żaden krytyk, żaden recenzent, nie będzie miał nic do powiedzenia. Pozostanie Twój wiersz. Ty wierszem swoim święta i ja Twoim wierszem – Zygmunt – sympatycznie święty./ o ile takowy istnieje/. Jakoś cicho nad tym grobem. Odbiorcy utworów, porażeni ich interpretacją, – powędrują do nieba nie bacząc na rozgrzeszenie.
P.S.
Przy najbliższym spotkaniu, poproszę o wpis – dedykację w omawianej książce, którą nabyłem, przeczytałem i tym sposobem ośmieliłem się o wierszach pisać, polemizować z „mądrymi tego poetyckiego świata”.
A poezja – to i tak wyłącznie nasza sprawa.
ZIELONY TRAMWAJ
/ Córce – Dobrochnie /
W oczekiwaniu ciszy
na pograniczu zranionego krzyku
odnalazłem twą łzę…
Zastygła smutkiem na różowym policzku
Zrodzona z zaprzeczenia opiekuńczych zasad
złożoności pokrętnych definicji wychowania
pozostała solą buntu na twarzy jutra
Rankiem
zielonym tramwajem
pojadę po łzę radości różem upojną…
Bez biletu
– Bez nadziei na wczoraj
RUCH
JEDNOSTAJNIE NIEZBORNY
Zielonowilgotna wiosna
Błękitnoupalne lato
Jesień złotodżdżysta
Srebrnopuszysta biel
stępioną kosą gasi zapachy
kaczeńców
róż
astrów
Upadek flakonu…
Bzy
– Ulotna mgła ponadczasowości
ROZWAŻANIA
Tak łatwo
czerń oddzielić od bieli
Myśli złe
od dobrych
oddzielić tak trudno
Z pajęczyny dróg
wybrać tę ku szczęściu…
Tak łatwo
Tak trudno
DNIEM LATA
BŁOGOSŁAWIONA
Trawy w zimnym srebrze rosy
Ostra świeżość powietrza
Noc
chłodem gwiazd rozdygotana
otwiera kolejny rozdział
księgi pisanej liści szelestem
Twoje spojrzenia
w chabrach zagubione
pocałunki błądzą
maków czerwienią
smak pieszczot
ciepłem wiatru pamiętany
Na widnokręgu jesieni
słońce lata na amen…
– Zastygłe
MEDYCYNA
ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI
REJESTRACJA W NFZ
Kto pierwszy, ten… ma szansę za dwa lata.
BEZ WIZJI
Czekał tatko latka…
Dzisiaj żonę poznaje po głosie.
DETERMINACJA
Człowiek – to brzmi dumnie.
Terminu wizyty, doczekał.
W trumnie.
SPECJALNOŚĆ – ORATOR
Długo rozprawiał o profilaktyce,
gdy na włosku wisiało życie.
BŁĄD W SZTUCE?
KRYTERIA ZANIŻONE
Takiego medyka na poniewierkę!
Zamiast chorej – wyciął zdrową nerkę.
RESUME
Gdzie Kaszpirowski?
Gdzie inni uzdrowiciele?
Dzisiaj tak bardzo potrzebni.
/To nie żaden bzdet/
Chorym została wiara
w ich dar boski.
Większa niż w NFZ.