PANDEMIA
KIJEM OBIJANA
W tych trudnych czasach, jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Wszystko to co dzieje się obok, pozostaje zapachem płynu odkażającego nasze dłonie, maseczką zasłaniającą usta i nos. Kontakty z członkami rodziny, przyjaciółmi, znajomymi, możliwe dzięki technologicznym osiągnięciom tęgich umysłów, które na niwie wirtualnego świata dokonały tak wiele w tak krótkim czasie. W tej jakże dramatycznej sytuacji określonej terminem pandemia, priorytetem dla tęgich umysłów związanych z medycyną, genetyką, pozostaje pilne, bardzo pilne wynalezienie szczepionki, która ratować będzie ludzkie życie, umożliwi powrót do normalności. Obserwując sytuację w kraju i na świecie związaną ze stopniowym „odmrażaniem gospodarki”, zdając sobie sprawę z konieczności łagodzenia skutków zarazy na niwie finansów poszczególnych państw, rozważam – jak to się przełoży na sprawy ucieczki przed wirusem, któremu przypisano koronę. Zgodnie z maksymą: Kij ma dwa końce, można snuć wnioski zdecydowanie odbiegające od optymizmu. Uciekając z tej tragicznej rzeczywistości w świat poezji, mogę tylko swym wierszem przywoływać to co jeszcze przed chwilą usypiało nas swoją stabilnością, pięknem, łatwością przytulenia drugiego człowieka. Mogę na szale wiersza położyć tamten spokojny świat i pytanie o świat jutra. Czy powróci tamta radość? Oby wróciła jak najprędzej!
ZRZĄDZENIE LOSU
Radość
wpisana w twarze przyjaciół
Kwiaty w wiosennej ekstazie
Łany zbóż wiatrem kołysane
W morzu maków twe opalone ciało
Śpiew ptaków
Nieba błękit
To wszystko miało trwać
Dlaczego nie trwało/?/
Przetrwał smutek
bezsilność
gniew
Goryczą zmięta żałoby szata
Bojaźń o kolejny dzień
i strzępy bólu rozdartego świata