„POZA HORYZONTEM” – książka poetycka, której egzemplarz pilotażowy trzymam w dłoniach, po wnikliwym przeglądzie – /błędów nie ujawniłem/ – została przeze mnie zaakceptowana do druku. Zdaniem szefa wydawnictwa, prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu zostanie drukowana w uzgodnionym wcześniej nakładzie. Zachęcam do odwiedzenia strony Wydawnictwa Kontekst – zakładka „zapowiedzi” – aby w tym trudnym – pandemicznym czasie, oderwać się od smutnej rzeczywistości i pozytywnie nastawić na odbiór Słowa, które przeniesie odbiorcę w inną, optymistyczną rzeczywistość, która tam – poza horyzontem.
Archiwum z miesiaca październik, 2020
CZAS PANDEMII – PRZYWOŁANIE SMUTNYCH WIERSZY
RAJ UTRACONY
Muzyka wdziera się w serce
Ogarnia duszę
Przenika ciało
Z huraganu piętrzącego falę dźwięków
nie skąpiąc cierpienia
– wyczarowuje mi ciebie
Chcę być z tobą
Nagi nagością Adama
pod zakazaną jabłonią
szukać w raju cienia
Zjeść owoc
Ochłonąć
Ostudzić zmysły
Zostań ze mną gdy dźwięki odpłyną
Noc
Cisza
Ciebie nie ma
Świat brutalnie rzeczywisty
łamie się cierpieniem
jak chlebem powszednim
Wiersz przywołany z mojej debiutanckiej książki poetyckiej – „AFRODYTA W ZAPACHU TĘSKNOTY”, wydanej w roku 2004 nakładem Domu Wydawniczego Harasimowicz. Utwór zdecydowanie określa aktualny czas przymusowych rozstań, tęsknoty do normalności, która jak na ironię wciąż się oddala, kpi z naszych pragnień, cierpienia, wtrąca w studnię galopującego pesymizmu.
C- D- N.
SZEŚĆ MOICH WIERSZY W JUBILEUSZOWEJ ANTOLOGII-„DAJĘ SŁOWO…”
O antologii pisałem w zakładce – OGÓLNA. Czas na przywołanie wiersza -/jednego z sześciu/, który zaistniał na kartach tej pięknej i wiele znaczącej publikacji dla Klubu Literackiego – DĄBRÓWKA, który święci swoje półwiecze.
PRZEMINEŁO Z DESZCZEM
Powietrze takie miękkie
kolorami twej sukni zwiewne
Słońce przed zmierzchem
różowością horyzontu roztańczone
Wiatr zza woalu różu policzków
– pąsów pierwszego pocałunku
To było wczoraj /?/
Wtedy krople deszczu spływały
w trzepot serc
– Roztańczonych
KLUB LITERACKI „DĄBRÓWKA” W BLASKU SWEGO 50 – LECIA.
Słowo, stało się ciałem.
Cóż – ciałem częściowo zamaskowanym, zdezynfekowanym chemicznym środkiem bakteriobójczym, posadowionym w odpowiedniej odległości od ciała drugiego. Wywołane po wielu miesiącach stagnacji spowodowanej pandemią spotkanie literatów przypisanych „Dąbrówce”, odbyło się w ubiegły wtorek w Domu Kultury „Dąbrówka” na os. Bolesława Chrobrego, w sali lokalu gastronomicznego „Cezar”, który w niedalekiej przeszłości zakończył serwowanie pysznych dań dla konsumentów, o dobrej kawie nie wspomnę. Spotkanie – w ograniczonej liczbie uczestników, / trzydzieści osób zarejestrowanych wcześniejszym zapisem/- prowadził Jerzy Grupiński, który od lat pięćdziesięciu trwa wytrwale przy sterze statku – „DĄBRÓWKA”, dbając o właściwy kurs literackich dokonań załogantów.
Głównym tematem spotkania była prezentacja antologii pt. „DAJĘ SŁOWO”, wydanej na cześć tego wspaniałego jubileuszu. Tu należy się wtrącenie dotykające historycznych dziejów Klubu Literackiego „Dąbrówka”, który 35 lat funkcjonował jako C.K.”ZAMEK” w Pałacu Kultury, a po relegacji z tej placówki za sprawą „nowego porządku”, od 15 lat korzysta z życzliwości i dużego wsparcia Piątkowskiego Centrum Kultury „Dąbrówka”. Stąd aktualna nazwa klubu.
Wydana z okazji jubileuszu antologia, to spory objętościowo tom zawierający wiersze, prozę 46 literatów, którzy pozostają, lub pozostawali w przeszłości związani z klubem. Pozycja znaczona tak doniosłym jubileuszem, została wydana z wielkim pietyzmem. Fotografie autorów, nota biograficzna i afirmacja twórczości w postaci kilku wierszy lub prozy. Na uwagę zasługują motta poprzedzające utwory prezentowanego literata, wyjęte z tekstu Jego utworu. W moim przypadku motto popłynęło puentą wiersza pt. „Poczekać na cud”, które wybrzmiało – „Pod lawiną zagubienia moja twarz przy twojej twarzy”. Szczególną uwagę zwracamy również na zamieszczone w drugiej części antologii zdjęcia pochodzące z prywatnego archiwum Jerzego Grupińskiego. Widzimy: Ryszarda Milczewskiego-Bruno, Stanisława Barańczaka, Edwarda Balcerzana, Andrzeja Babińskiego, Witka Różańskiego, Marka Obarskiego, Ryszarda Krynickiego i wielu innych, którzy godnie zapisali się na kartach polskiej literatury i pozostawili swój ślad w klubie literackim, który dożył lat pięćdziesięciu. Wspomniana część antologii, niesie również portrety literatów, którzy odeszli w zaświaty, wykonane przez Zbigniewa Ikonę Kresowatego. Publikacja ukazała się pod patronatem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, zasługą Jerzego Grupińskiego, Łucji Dudzińskiej i Edyty Kulczak. Przebieg spotkania nakreślony przez Jerzego Grupińskiego, polegał na przedstawieniu autora, który zaistniał w antologii oraz sprowokowanie literata do przeczytania wiersza bądź fragmentu prozy Jego autorstwa, „wyłowionego” z antologii. Uczestnicy spotkania oprócz trzech egzemplarzy wydanego dzieła, otrzymali również uśmiech Jerzego Grupińskiego z życzeniami zdrowia, zdrowia, pięknych wierszy i ciekawej prozy. Nie będę odosobniony jeżeli dodam skromnie i podkreślę to z całą mocą – JURKU, Tobie również: zdrowia, wspaniałej jak dotychczas kondycji, pięknych wierszy i dalszych podbojów wierszem – ku chwale literatury i satysfakcji członków Twego Klubu.
Mówiłem ja – Zygmunt.
P.S.
Ponieważ złym stanem zdrowia zostałem zmuszony do rezygnacji z kierowania własnym samochodem, od paru lat jestem zdany na komunikację miejską. Tu okazja by podziękować Danucie i Andrzejowi Dachterom za to, że nie musiałem wieczorową, dżdżystą i wietrzną porą wracać po spotkaniu w Dąbrówce: tramwajem, później dwoma autobusami przez Swarzędz do Siekierek Wielkich. W czasie wspólnej podróży samochodem, zza kotary maseczki, okazja wymiany zdań na temat spotkania. Bilans dyskusji – pozytywny nad wyraz. Dzięki życzliwości wspaniałych przyjaciół, zostałem podwieziony pod sam dom w Siekierkach, gdzie wśród nocnej ciszy kontemplowałem jeszcze kilka tekstów autorów, których najbardziej cenię.
Danuto i Andrzeju.
Niech szczęście Wam sprzyja! Płynie pięknem natury i miłością do ludzi!
HEJ, SOKOŁY. Wraz ze mną w szponach przepastnej codzienności, unosicie 50 lat klubu literackiego, na niebiańskie łąki poetyki naszej – tak bardzo.
Mówiłem ja – Zygmunt.
JESIEŃ – DOBRA PORA NA WIERSZ
A MNIE JEST SZKODA LATA…
Wiatr
Mgła
Deszcz…
Kałuże
– wysychaniem zmęczone
Szarość dni
– smutne ślepia psa
porzuconego po latach wierności
Noce czarne
– suknia staruszki
na wędrówkę drogą bez powrotu
Księżyc
zza chmury wychylony
– – mokrą ciszą w spłakane serce
ROZSTANIA SMUTKIEM ZAKRAPIANE
DELTA ABSTYNENCJI
Ciebie nie ma
Nie ma mnie
Droga rozwidleniem pijana
Potłuczone kieliszki
Puchary rozbite
Rzeki winem wezbrane
przytuleniem morza
rozwodnione do granic
absurdu nienasycenia
Słoność rozstania
Dwie stróżki łez
w butelkę
– po Jasiu Wędrowniczku