DEMENTI
Po latach, wielkie zwycięstwo prawdy,
maleńką czcionką – na ostatniej stronie.
MIDAS
Na sztabce złota,
wyłamał ząb – złoty.
DYLEMAT
Rubensowskie kształty…
Kto dziś pamięta kształty Rubensa?
DEMENTI
Po latach, wielkie zwycięstwo prawdy,
maleńką czcionką – na ostatniej stronie.
MIDAS
Na sztabce złota,
wyłamał ząb – złoty.
DYLEMAT
Rubensowskie kształty…
Kto dziś pamięta kształty Rubensa?
NAWRÓCENIE
Listy
Fotografie
Wspomnienia
Gwiazda dotyka ziemi
Życzenie w porę niewypowiedziane
Błądzę
Wątpię
Bluźnierca/?/
Kropla potu z czoła spowiedzi
Rozgrzeszenie
wina
kobiet
śpiewu
– Idź i nie grzesz więcej
Dokonanie słowa
tak łatwe w tych czasach
Wraca pieśń płynąca do gwiazd
Echo nocy szalonych
Dziewczyna na wysokich obcasach
Wino pite w dobry czas
Itd…
Marzenia
we mgle pogubione
Ja – nocny Marek, w chwilach oczekiwania na wiersz, wychodzę na krótki spacer po ogrodzie, który mami swym pozornym uśpieniem. Przechadzając się alejkami, spotykam krzewy róż, których wielobarwne kwiaty w poświacie księżyca zaskakują swą „nową” kolorystyką, jakże inną niż ta w niewoli słońca. Swoje nocne ogrodem wędrowanie, to również wyławianie zapachów kwiatów, traw, drzew i krzewów, które środek nocy wypełniają aromatem zdecydowanie silniejszym, bardziej zdecydowanym niż zapachy rozsiewane w czasie dnia. Dzisiejszej nocy, przysiadłem na ławce obok jaśminu, który mrok rozjaśnił lawiną białych kwiatów i przez dłuższą chwilę rozkoszowałem się oddechem jaśminowym. Dawno minęła północ. Pora na sen. Może śnić będę o rajskim ogrodzie, który porą świtu wiersz przyniesie wielobarwny, pachnący, na kartce papieru utrwalony – na zawsze.
WIBRACJE
Pyłek różu
w halucynacje wszechświata…
Cyfrą zapisany
drzemie w fotoaparacie
przed którym nic się nie ukryje
Na przystanku ZIEMIA
w potłuczonym lustrze
odgłos gwiazd
wtopiony w chryję Kosmosu
Życie moje
kurcze blade
różem anemiczne
niegodne spotkań trzeciego stopnia
I tak
– po trzykroć śliczne
MOJA MAPA
Wiersz inspirowany utworem Elizabeth Bishop
pt. „Mapa”
Złoto plaży
w morzu zagubione
Iluzja czy dotyk istnienia
Realność fatamorgany…
Widzę cię
Wynurzasz się z morskiej piany
Biel twego ciała pod palcami
alabastrem niedowierzania
Wenus
Afrodyta
Błądzę
Rzymianinem
Grekiem
Tobą zniewolony
przepadam w odmętach zachwytu
Zapadam w sen
po kres miłowania mitów
nieomylności iluzji
snem objawionej
* * *
Kwiaty w ogrodzie
W sercu kwitnie tęsknota
Miłość bezwonna
* * *
Twój cień na murze
Promień igra nadzieją
Gruz pod stopami
M A J A K I
W Krainie Błękitu Dnia
biel obłoków pogubiona
W Świecie Nocy
aniołowie
drapieżnością zakurzonych intencji
skrzydeł pozbawieni
Tej nocy
widziałem cię we śnie…
Godziną duchów spóźniona
bosą bielą niewinności
potykając się o gwiazdy
biegłaś po kres perspektywy
Mlecznej Drogi
Coraz mniej ciebie
Coraz więcej chłodu gwiazd
spadających przebudzeniem