WYPATRUJĄC
Dryfują znaki zapytania
lodowe góry niedomówień
Horyzont oddalony
głodem pocałunku
Spadam
z bocianiego gniazda
WYPATRUJĄC
Dryfują znaki zapytania
lodowe góry niedomówień
Horyzont oddalony
głodem pocałunku
Spadam
z bocianiego gniazda
Jutrzejsze – środowe popołudnie, niesie zapowiedź spotkania poetów i sympatyków mowy wiązanej w Kawiarni Artystycznej – PoemaCafe. Spotkanie organizuje Klub literacki „Dąbrówka” z Jerzym Grupińskim na czele. Program niezwykle bogaty. Swoje nowe książki poetyckie zaprezentują: Anna Landzwójczak – ” Wystarczy kliknąć”, Radosław Grzegorczyk – „Czarny tomik”, natomiast poetka i tłumacz Kalina Izabela Zioła, przybliży książkę Igora Aleksandrowicza Jelisiejewa, ukraińskiego poety /przekład z rosyjskiego/ – pt. „Wszystko jest przypadkiem”. Tak się szczęśliwie składa, iż jestem w posiadaniu książki autorstwa Anny Landzwójczak – ” Wystarczy kliknąć”. Egzemplarz tego dzieła otrzymałem od autorki, podczas spotkania z poezją Jerzego Beniamina Zimnego w Pałacu Jankowice. Sam zrewanżowałem się poetce swoją najnowszą książką poetycką – „Poza horyzontem”. /Mam cichą nadzieję, że moje utwory przypadły Annie do gustu/. Wiersze Anny Landzwójczak oceniam bardzo wysoko. To dojrzała, mądra, często zabarwiona filozoficznym akcentem twórczość, wobec której czytelnik nie może przejść obojętnie. Tomik otwiera utwór, który osobiście zapisuję jako motto tego zbioru wierszy. Wybrzmiewa następująco:
* * *
w wirtualnym świecie
rodzą się
wielogłowe smoki strachu
a przecież
wystarczy kliknąć
Kolejny wiersz następujący bezpośredni po nim, to fantastyczne przeniesienie świata imaginacji, obłudy w świat rzeczywisty, który swym realistycznym tchnieniem dociera do nas swym niezaprzeczalnym pięknem.
* * *
pęka skorupa ziemi
wypluwa złotą źrenicę
a ucho dnia
różany płatek
cierpliwie zbiera
rosę dźwięków
Sami decydujmy – jaki świat jest nam bliższy. W przypadku poety, sprawa wydaje się bezdyskusyjna.
Początek spotkania w PoemaCafe – godzina 18 – ta. Z uwagi na reżim sanitarny – obowiązują zapisy.
A MNIE JEST SZKODA…
Centymetry dnia
obcinane bezlitośnie
Wieczory chłodem wilgotne
Krople deszczu – łzy smutku
pajęczyną więzione
Korale jarzębiny
czerwienią brzemienne
Astry w ramionach
stygnących promieni…
Lato
zza kurtyny porannej mgły
podąża powolutku
na spotkanie jesieni
Dzięki internetowi, możemy na bieżąco śledzić bieżące publikacje niesione za pośrednictwem periodyków literackich. To wielka sprawa, szczególnie ważna w dobie pandemii. I tak, ostatni numer PROTOKOŁU KULTURALNEGO, niesie nam wiersz poetki Bogny Wiczyńskiej, utwór bez tytułu, traktujący o wielkiej miłości do dziecka, które za sprawą szczęśliwej matki, jest od samego zarania przygotowywane do późniejszego postrzegania świata. Bognę – jeszcze jako młodziutką dziewczynę, poetkę, która już wtedy – /i tu przywołanie opinii szefa Klubu Dąbrówka – Jerzego Grupińskiego/ – prezentowała wielkie zdolności nietuzinkowym oglądem słowa w swych wierszach, pamiętam doskonale, gdyż taka osobowość, taki talent, nie mógł pozostać – niezauważalny. Był czas, gdy Bogna zarzuciła spotkania w klubie literackim. Dzisiaj łatwo mogę wysondować, iż powodowały to względy natury osobistej, czas realizacji życiowych planów, których owoce teraz, za sprawą publikowanych w internecie fotografii i napisanych wierszy dostrzegamy i kontemplujemy. Nie ma tajemnicy. To rodzina i wspaniałe pociechy, dające radość i zadowolenie. Po tym sympatycznym wstępie, pragnę przywołać wiersz Bogny, który mówi o tym, co sugerowałem w swoim wywodzie:
Bogna Wiczyńska
* * *
nie uprzedzałam cię córeczko
że z tego ziarnka którym jesteś
wyrosną dłonie stopy palce dwoje oczu
a ja ci pokarzę
jak nimi dotykać co one mogą
zobaczyć poczuć chwycić
lecz gdy już to pojmiesz
i zechcesz wszystkiego spróbować
rękami ustami oczami
to zacznie ci brakować – to rąk
by poczuć
to oczu by zobaczyć
to stóp by uciec
Wierzę -/tak jak matka – autorka wiersza, na pewno!/ – że mimo wszystko, świat córki Bogny, okaże się dla Niej przyjazny, przed którym ucieczka pozostanie w kręgu poetyckiej wyobraźni.
Serdecznie pozdrawiam Bognę, życzę najwspanialszych doznań płynących ze szczęśliwego macierzyństwa i do zobaczenia w Klubie Jerzego Grupińskiego.
Oto mój wiersz, który zagościł na łamach najnowszego Protokołu Kulturalnego
Zdarzenia w nim zawarte dotyczą przemijania. Całość osadzona w klimacie pór roku, puenta utworu pozwala jednak otworzyć nowy horyzont, uruchomić nowe spojrzenie na możliwości powrotów do tego co zostało trwale zapisane w naszych sercach. Takie były zamierzenia twórcze. Jak odbiera to czytelnik – to sprawa zupełnie indywidualna i nie koniecznie musi pozostać w zgodzie z tym, CO POETA MIAŁ NA MYŚLI.
UFNOŚĆ
Zieleń
sezonowa
pokrętna
Kwiaty
naglone
piękna przetrwaniem
Łany zbóż
karnie
idące na rzeź
Złoto liści
kałużami studzone
Czasu bieg szalony…
Miłość
bliska
daleka
– Jutro stopnieje śnieg
Czas akcji – rok 2019, dokładnie 13 – go czerwca, miejsce – Słuchowo, mała miejscowość nad Bałtykiem. Bohaterami wydarzenia pozostają: moja maleńka / dzisiaj już prawie czteroletnia/wnuczka Kornelia i kochane prawnuki: Amelia i Maksio. Tak się składa, że rozpamiętywaniem lata, sięgam do wiersza napisanego wtedy przeżywaniem radości, beztroskiej zabawy z dzieciaczkami z którymi dzisiaj mogę już dyskutować na „poważne” tematy, jednak zabawa pozostaje zabawą, a lato tamtym słońcem pozostaje.
DZIECI UŚMIECHNIĘTE
OD SŁOŃCA DO KSIĘŻYCA
MY – OD UCHA DO UCHA
Kornelia – porankiem rozkwilona
Maleńkie stópki w kolorowych skarpetkach
Paluszki w opiekuńczych dłoniach mamy
Maksymilian – dzień rozpoczął od NIE
by za chwilę dać upust wesołej energii
rozpierającej jego drobną zwinną postać
Alicja – dumna z rozpuszczonych włosów
z gracją wielką otwiera drzwi
do krainy zaczarowanej
w szyszkach modrzewi zaklętej
Uśmiechy słońcem rozkołysane
pieczętowane rogalem księżyca
płynącego po niebie pod żaglami
pełnymi morskiego wiatru
I ta kropla gorącego powietrza…
Pozostanie w nas gdy ciszą nocy
głowy przytulimy do poduszek
w radość następnego dnia
WIERSZ
SNEM NAPISANY
Łyk kawy…
Noc na zakręcie brzasku
Róż twego snu żegluje świtem
Tonę w nurcie
napisanego wiersza
Niezwykłe spotkanie z wierszami Jerzego Beniamina Zimnego czytanymi przez Romualda Grząślewicza, przeplatanymi wspaniałą muzyką wirtuoza skrzypiec – Artura Banaszkiewicza, zaistniało wieczorową porą w Sali Koncertowej Pałacu Jankowice w niedzielę pierwszego sierpnia br. Od tego zdarzenia minęło kilkanaście dni, jednak w pamięci pozostały fantastyczne echa tego wydarzenia. W spotkaniu uczestniczyło wielu poetów, sympatyków poezji, spragnionych nowych doznań po pandemicznych restrykcjach. Na miejsce dotarłem z córką Dobrochną, wnuczką Kornelią i razem przeżywaliśmy słowa niesione wierszem i wirtuozerskie, porywające swą żywiołowością utwory skrzypka. Po spotkaniu, z rąk Jerzego Zimnego, otrzymałem najnowszy egzemplarz ReWirów, gdzie odnalazłem swój szkic literacki zatytułowany: „Ekologia w kontekście miłości do psa i nie tylko”. Jestem pełen uznania dla zespołu redakcyjnego za fantastyczne pismo literackie, niosące wspaniałe i różnorodne treści spięte klamrami: poezji, prozy, recenzji, wspomnień, reportażu, przywołaniem aktualnych wydarzeń literackich kraju i świata. Studiując poszczególne zapisy ReWirów, przypadł mi do gustu szkic Marii M. Pocgaj – „Epitafia Mówią”. Być może inspiracją do jego napisania był mój wiersz – tryptyk z książki poetyckiej POZA HORYZONTEM, któremu nadałem tytuł – „Przetrwać przed oknem życia”, który niesie puentę: za szybą spłakaną deszczem – epitafium…/Literą nadziei w granicie zastygłe/. Pozostaje oczekiwanie na następny – siódmy numer kwartalnika.
W dniu dzisiejszym podążam do NOT – u, na kolejne spotkanie SŁÓW – MIARKI poety, członka ZLP oddziału poznańskiego – Stanisława Chutkowskiego, który tym razem przedstawi wspaniałych literatów: Jolantę i Stanisława Szwarców. Początek – godzina 17 – ta.
,
* * *
W marszu po zwycięstwo, każda porażka winna dodawać sił.
* * *
Ruszanie z motyką na słońce, to nie tylko przywilej rolnika.
* * *
Miej serce … i spoglądaj na elektrokardiogram.