Pamiętam, że jeszcze w niedalekiej przeszłości, samobójców grzebano bez udziału księdza, z dala od innych grobów, najczęściej pod murem cmentarza. Dzisiaj – inne czasy. Wszystko oscyluje wokół pieniądza, wszystko można kupić, tym samym „kasa” załatwia wszystko. Osobiście, parę lat temu uczestniczyłem w pogrzebie kolegi, przyjaciela, który odebrał sobie życie. Kondukt żałobny prowadziło dwóch księży. Normalna uroczystość według standardowej formuły i będę szczery – byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy. Do dnia dzisiejszego, mędrcy różnych maści, toczą spory – czy samobójstwo jest aktem odwagi, czy tchórzostwa. W świetle zapisów biblijnych, dla wierzącego jest na pewno aktem sprzecznym z wolą Stwórcy. Tylko On ma prawo powołać człowieka do świata zmarłych, gdyż od Niego wszystko się stało i na Nim musi się zakończyć. Jestem przekonany, że w Dniu Wszystkich Świętych, mogiłę przyjaciela – /również innych samobójców/- ozdobiono kwiatami, zapalono znicze i rozpaczano nad nią być może bardziej niż nad innymi mogiłami. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż nazwa tego święta ma wyłącznie znaczenie symboliczne. Wiadomo, że świętych mianują -/ stwarzają, powołują ??/ ludzie, hierarchowie Kościoła. Można w tym szczególnym dniu zadać sobie pytania: Czy Bóg – Stwórca patrzy na to przychylnym okiem? Czy oddawanie pokłonów obrazom, figurom, niesienie do nich modlitw, nie jest przejawem bałwochwalstwa, w świetle przykazania: Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie. Zmierzając do końca tych rozważań, zastanawiam się, czy nazwa – Dzień Wszystkich Świętych oddaje realną rzeczywistość, czy pozostaje utrzymywana w klimacie li tylko sztucznego dostojeństwa. Osobiści uważam, że ten wyjątkowy dzień w roku, jakże ważny dla wspominania i przywoływania: krewnych, przyjaciół, znajomych, winien pozostać Dniem Pamięci o Zmarłych. A tak – z absolutnym przekonaniem będę głosił swoją maksymę:
– O zmarłych, którzy pozostali w naszych sercach, pamiętajmy na co dzień, nie tylko od święta!
Stawiając ostateczną – /w „Milionerach” – definitywną/ – kropkę wynurzeniom, przywołam wiersz z mojej książki poetyckiej pt. AFRODYTA W ZAPACHU TĘSKNOTY, niosący zaskoczenie i zdziwienie zaistniałą sytuacją, która praktycznie nie ma żadnych konsekwencji dla dalszego ziemskiego bytu, jednak pozostaje zagadką w kwestii podejmowania decyzji, często zaskakujących i niespodziewanych, w odniesieniu do sensu życia na ziemskim padole.
WYBÓR
Nocy atrament pachnie wanilią.
Klatki oczu zamknięte powiek podstępem.
Włosów sieć pajęcza, rozpięta na poduszce.
Lepkość ust czerwienią rozlana po widnokrąg bieli.
Ćma – tonie w kałamarzu,
z zawieszoną u szyi lawą doznań,
– zastygłą młyńskim kołem.
P.S.
Zapalamy znicze na mogiłach Wielkich Polaków. Dlaczego to światło pamięci nie rozjaśnia umysłów tych, którzy próbują aspirować do tego miana? Tutaj świętość prawd oraz idei, pozostaje wyrzucona poza margines zdrowego rozsądku, a decyzje jakie zapadają, każdy odczuwa na własnej skórze. Nasuwa się kolejne pytanie: Jak tu umierać w świętości, gdy wokół totalny rozgardiasz i złorzeczenie? Uważam, iż zmiana nazwy Święta na proponowaną, jest zdecydowanie uzasadniona.
Napisałem ja – emerytowany urzędnik samorządowy, który nie wstydzi się pisać wierszy. Pozostaną po mnie, mimo braku aspiracji do świętości.