Tak jak przewidywałem – turniej wspaniale zorganizowany. Wystąpiło wielu poetów, którzy zaprezentowali swoje utwory, często pełne humoru, co znajdowało uznanie licznej publiczności. Turniej odbywał się w pięknych piwnicach Miejskiej Biblioteki Publicznej, im. Stanisława Grochowiaka. Laur zwycięstwa przypadł poetce z Leszna – Eleonorze Biberstajn. Moja poezja została najwyżej oceniona przez publiczność i w turnieju zająłem zaszczytne drugie miejsce. Z wielką satysfakcją odbierałem dyplom i nagrodę ufundowaną przez Bibliotekę.
Pora na zaprezentowanie moich turniejowych wierszy.
ZBŁĄKANA KONDYCJA
Igrzyska sportowe.
Sportowe igrzyska.
Tartan spod kolczastych butów tryska.
Do mety kilometr cały…
Grymas na twarzy.
Zejście na murawę.
Trener do baru – doczołgał się cały.
DOPING
Kiedyś – Igrzysk i chleba!
Dzisiaj – Wódki i zagrychy!
W czasach sportowej klęski,
więcej nie trzeba do szczęścia.
Pozostaje trzeźwa wiara
w olimpijskie medale…
Dla trenerów, działaczy
– ta mniej abstynencka.
Po tych alkoholowych nastrojach – pora na prawdziwą wiarę w sukcesy.
Trzeci turniejowy wiersz – nastrój ten na pewno przywoła.
TYLKO W NIM
KOLEJNA NADZIEJA
To chyba Zeus wymyślił olimpiadę,
ziewając w porze znudzenia.
Cześć Zeusowi i chwała !
Podziwiać wyobraźnię!
Oszczep.
Dysk.
Bieg.
Zapaśniczy chwyt.
Przewidywanie na miarę wróżenia:
Polscy sportowcy to dziady!
Złym okiem na Polaków łypie.
– Nasz Bóg to zmieni.
Wszak z sympatii do Polaków słynie.
W kraju samby, na zawołanie
złotem i srebrem obsypie.
Tylko popiół na głowy!
Gorzkie żale na okrągło!
Cud się stanie!
Nie tak – jak w Londynie.
Pozdrawiam do następnego spotkania – Zygmunt