NIE POWRACAJ
W SŁOŃCU
Jeszcze nie nadchodzisz
a stukot twych obcasów na schodach
ofiarą na ołtarzu oczekiwania
Na kolanach modlitwy
słowa rzucone w żar Wielkiej Gwiazdy
woskiem namiętności topnieją
by na powrót zespolić pióra skrzydeł
gdy słońce w księżyc się przemieni
Chłodem świtu
odfruniesz w najbliższą dal
– tęsknot nasłuchiwaniem