* * *
Można kochać bez granic
i cicho jak mysz pod miotłą siedzieć.
Dobrze że są WALENTYNKI,
bo mogę Ci o tym powiedzieć.
* * *
Pod słońcem, pod chmurą gradową,
dla miłości jest zawsze miejsce.
Dziś – kocham Cię WALENTYNKOWO.
Jak dnia każdego – najgoręcej.
Agnieszka
luty 14, 2020 o godz. 9:18 pm
Problemy z miłością miewają myszy i ci odważni, więc może by tak ją zignorować i żyć w podziwie względnie w przyjaźni? A pomysły fajne! Pozdrawiam
zygmunt
luty 16, 2020 o godz. 12:01 am
Pomysł by z miłością żyć w przyjaźni bądź też w jej podziwie, jest nad wymiar oryginalny, lecz nie do końca konkretny.
Miłość – przewyższa najwyższe góry, roztacza bezbrzeżne horyzonty, stanowi pewnik o rzetelnym istnieniu niezaprzeczalnych wartości, które istnieją i istnieć będą nawet w świetle zwątpień i sceptycznego podejścia do formuły przetrwania dobra, uśmiechu, przytulenia drugiego człowieka. Tak więc MIŁOŚĆ – to nie tylko dwoje zakochanych ludzi. Żyć w przyjaźni z miłością jednocześnie doceniać wartość przyjaźni – to sztuka nie lada, śmiem jednak twierdzić – ryzykowna. Jeżeli takie stanowisko nie jest skażone pesymizmem – nie dostrzegam w tym osądzie /sympatyczna Agnieszko/ niczego złego, wręcz przeciwnie, wyławiam z tego twierdzenia nutę optymizmu skierowanego w nadzieję. Nie jestem wróżbitą. Deklaruję -/ już dziś/- swoją obecność w charakterze drużby, który zaskoczy młodą parę swoim okolicznościowym wierszem. Co dzieje się z miłością? Trwa, trwać będzie w ciągłym oczekiwaniu. Na Ciebie? Ignorancja – za nawias niewiary wyrzucona.
Agnieszka
luty 16, 2020 o godz. 5:25 pm
Bardzo podoba mi się Twoja interpretacja, choć mój zamysł był raczej porzucić miłość na rzecz podziwu i przyjaźni. Co do drużbowania to mało prawdopodobne, bo wychodzę z założenia, że skoro to, co mnie fascynuje jest niemożliwe w życiu ( na szczęście w literaturze może być ), to reszta mnie nie obchodzi, a poza tym dobrze jest jak jest i żeby zawsze tak było…Pozdrawiam
zygmunt
luty 25, 2020 o godz. 2:52 am
Agnieszko.
Cieszę się, że od czasu do czasu zaglądasz na moją stronę. Nawiązując do Twojej ostatniej riposty, mam czelność polemizować i głosić swoje kolejne argumenty. „Porzucić miłość na rzecz podziwu i przyjaźni”. Sądzę, iż na taką interpretację nie można się do końca zgodzić. Człowiek, jako istota wyposażona w zmysł przetrwania, będąc jednocześnie „zwierzęciem stadnym” – zawsze, niezależnie od własnych -/często wymuszonych okolicznościami życiowych zdarzeń, które zakodowały się np, negacją/ – pozostanie w kręgu poszukiwań ” swojej drugiej połówki”. Właśnie takie etapy znajomości jak przywołana przez Ciebie: przyjaźń, podziw niesiony glorią dla drugiego człowieka, w kontekście burzy hormonów pozostają jednoznacznie napiętnowane źródłem tego co nazywamy miłością, dążeniem do okiełznania partnera. /A fe!/ Rozpatrując całą sprawę od strony osobistego stosunku do zagadnień pod tytułem – „Trwałe związki a sprawa miłości wiecznej” – sądzę, iż każdy człowiek ma prawo do decydowania o sobie. Ważnym i to ważnym niesamowicie, pozostaje fakt, iż nie każdemu nadano imię – Wojtek. Absolutnie popieram Twoje spojrzenie na poruszane kwestie. Bozia – dała nam wolną wolę. Każdy ma prawo decydować o sobie, zgodnie ze swymi przekonaniami./ Jeszcze trochę i wkroczę na płaszczyznę politycznych zmagań/. Wiesz Agnieszko co w świetle tej całej zawieruchy jest ważne? Uważam, że ważne jest pochwycić w ręce chociaż skrawek szczęścia z łopoczącej na wietrze chorągwi nadziei.
Załączam gest nad wyraz przyjacielski… Pytanie: – Czy mogę liczyć na podziw?
Agnieszka
luty 25, 2020 o godz. 5:48 pm
Na pewno podziwiam niekonwencjonalną wypowiedź. Piękną i prawdziwą. Tobie przesyłam wyrazy sympatii, ale podziw dla człowieka – Bohatera zmagań literackich … ma imienną rezerwację… i sorrry…