Tak się składa, że zdarza mi się wracać do utworów dawno temu napisanych. Przy okazji, zadaję sobie pytanie: Czy ja ten wiersz napisałem? Bywa, że wiersz, który powstał kilka lat temu, wg aktualnej oceny wymaga pewnej rekonstrukcji. To zasadniczo normalne, świadczy o ciągłej pracy nad wierszem, zanim zagości on na stronach wydawanej książki poetyckiej. Wtedy „klamka zapadła”. Tak dzieje się z moim wierszem napisanym dokładnie nocą 14/15. I. 2008 – go roku, który w stopniu minimalnym został teraz poddany drobnej kosmetyce. Tematyka wiersza, pozostaje nadal aktualna do bólu kory mózgowej i być może utwór ten zagości w mojej kolejnej książce poetyckiej. Oto ON:
PRĘDZEJ WIELBŁĄD …
Bóg
Jedyny…
Biblia
Przewodnik po krainie
stygmatów wiary
Codzienność zwątpień
Drogowskazy na amen pogubione
Biskup w mercedesie
Robotnik w tramwaju
Bracia w wierze
Ciała
Dusze…
Ten sam chłód nocy
do samego świtu opiekuńczy
Ta sama nadzieja w zaświaty /?/
Piję herbatę z nutą goryczy
Chleb smaruję smalcem ze skwarkami
Przenikam przez granat nieba
pychą gwiazd upstrzony
Kapią złotem na moją głowę…
To nie ja
wymyśliłem gwiazdy
Sądzę, iż ta wersja pozostaje ostatecznością.